27.10.2014

KRZYK
str. 1
Początek, wiersze nieokiełznane, 
Za to prosto z mej duszy wylane.
Było lekiem na zło, które dokuczało,
Krzywda ugniatała, żyć nie pozwalało.

Skrzydła przez niemoc zostały podcięte,
Uszkodzone, w cienki rulonik zwinięte.
Ludzką bierność wyrzuciłam na papier,
Łzy osuszone, łezka z oczu nie kapie.

Napięcie przez wiele lat w środku tkwiło,
Duszone, teraz wnętrze się uwolniło.
Ono zrobiło w duszy spustoszenia,
Pozostały miejsca nie do wyleczenia.

Wreszcie dusza się zbuntowała,
Życia takiego dłużej nie tolerowała.
Mazury z jarzma ją uwolniły,
Skrzydła rozwinęły, z niewoli wydobyły.

Płuca świeżego oddechu złapały,
Żagle nareszcie wiatru doczekały.
Drzwi zamknięte, nie wrócę do tamtego,
Chcę miłość siać, do bliźniego swego.

Ci, co mnie odrzucili, widzą teraz człowieka,
Gorycz serce zraniła, ja daleko uciekam.
Nie chcę już powrotu do tego co bolało,
Gorycz duszę zraniła, serce zachorowało.

Niemoc zaatakowała także ciało,
Nie raniłam, za to mi się dostało.
Odsunęłam się od tych, co kocham szczerze,
Co boli - zostało tylko na papierze.

Chciałabym otworzyć serca tych wrażliwych,
Przez życie szarpanych, nie gadatliwych.
Ludzie nieśmiali, ci w sobie zamknięci,
Może, któryś wiersz do życia ich zachęci.

Ludzi o ciepłym sercu i dobrej woli jest więcej,
Trzeba tylko ich obudzić, dotknąć zbolałe serce.
Oni nie wiedzą jaka drzemie w nich siła,
Potrafią zło pokonać, ich siła się nie stępiła.

Do nich wołam, budzę, cóż zrobić mogę więcej,
W dobroci siła, w dążeniach podajcie sobie ręce.
Usuńcie zło, złapcie go za rogi,
Niech ludzkość nie będzie sobie wrogiem.

Kwidzyn, 30.03.2014                       IRENA  DUDEK (pseud.: Irena Ilczyszyn)

Brak komentarzy: