30.10.2014

T R Y P T Y K - WYRYTE W PAMIĘCI
str. 1
POŻEGNANIE
Chodzę znów po pokojach, wołam głośno Was,
Ciepły obiad na stole, posiłku już czas.
Ale ich wciąż nie ma, odszedł wnuczek i syn,
Zły los zabrał, życie obrócił w jeden pył.

Miałam coś mówić, lecz głos rozmywał się gdzieś,
Tyle chciałam przekazać, zabrała ich śmierć.
Wierzę, że tam wam lepiej, niż tu z nami,
Bóg zabrał, już chodzicie jego drogami.

Tęsknota dokuczała, czekaliście, by być razem,
Razem marzyć i zachwycać się polskim krajobrazem.
Ale nagle biała dama o was się upomniała,
Nie dała nacieszyć młodością, dzieciństwo zabrała.

Dziadek miejsca nie znalazł, krąży od kąta do kąta,
Czemu okrutna zjawa sprzed nosa chłopców mu sprząta.
Szuka wnuczka i syna, oni chodzą inną drogą.
Drogi się nie krzyżują, spotkać dziadka już nie mogą.

Teraz bólu nie czują, opuszczają nas w pośpiechu,
Idą za rękę do bramy, by przejść szybko w bezdechu.
Tak Bóg zdecydował, chyba jesteście mu potrzebni,
Nam smutek zostaje, widzimy się w snach bądźcie pewni.

Kwidzyn, 02-01-2014 Irena Dudek (pseud. Irena Ilczyszyn)

T R Y P T Y K - WYRYTE W PAMIĘCI
str. 2

Ostatnia droga ojca i syna

Nasza rodzinko, nasza kochana, patrzymy na Was dzisiaj od rana .
Nasze dusze nad Wami kołują, ból chcą ukoić, znak pokazują.
Czemu czytać znaki nie umiecie, my mamy siebie, czy rozumiecie?
Wierszem tym spokój przekazujemy, twarz pogodną zawsze widzieć chcemy.

Przecież radość w naszych sercach była, radość dniem i nocą towarzyszyła.
Otrzyjcie swe łzy, z tunelu wyjść chcemy, poczujcie ciepło, które my czujemy,
Wybaczenie oprawca otrzymuje, on tu na ziemi zapach piekła czuje.
Razem idziemy w krainę jasności, to tylko inny świat, tam radość gości.

Ja nie jestem mamo sam, trzymam tatę za rękę,
Ty musisz pozostać tam, dbać o naszą perełkę.
Nie płacz tylko mamusiu, bo stoję pomiędzy drzwiami,
Jest mi dobrze, lecz ciężko, jak oczy zalewasz łzami.

Jesteśmy jeszcze razem, wznosimy się nad Wami,
I cichym lotem ptaków krążymy nad głowami.
Jesteśmy bardzo blisko, obok tego światełka,
Krok i będziemy w domu, przykryje nas kołderka.

Pozwólcie nam odejść tam, do krainy jasności,
Żyjemy w pamięci i dopóty żyć będziemy -
dopóki pamięć w waszych czułych sercach gości.

Kwidzyn, 08-02-2014 Irena Dudek (pseud.Irena Ilczyszyn)

T R Y P T Y K - WYRYTE W PAMIĘCI
str. 3

Przesłanie Michała

Czwarta rano, z kijkami w kierunku pracy idę.
Cicho i pusto wszędzie, a ja ćwiczę, bo muszę.
Nagle poruszenie, patrzę w lewo, nic nie widzę.
W prawą stronę także patrzę, z siebie samej szydzę.

Czuję z prawej strony, Michał obok mnie idzie.
Z zaświatów apeluje, pomocy potrzebuje.
By żona mu wybaczyła i go nie nękała.
Bo on syna nie zabił, nie chciał, by śmierć zabrała.

Oni bardzo sobą nacieszyć się tylko chcieli.
Pobyć, porozmawiać, pobawić z razem mieli.
Ktoś do drzwi pukał, on tylko drzwi kluczem otworzył,
Śmierć do domu wtargnęła, podstępu sprawca użył.

Jeśli błąd popełnił, to nieświadom był tego,
Drogo kosztował, pozbawił życia synka jego.
Kroku cofnąć nie może, bo cofnąć się już nie da,
Wie, zapomnieć nie można, ale wybaczyć - trzeba.

Wybaczyć powinna, bo uraza w sercu to kłoda,
Jeśli nie wybaczy, on to zniesie , lecz życia szkoda.
Bóg planował dał jej zadania do wykonania,
Wykonać trudno, jeśli uraza w sercu schowana.

Kwidzyn, 08-02-2014 Irena Dudek (pseud.Irena Ilczyszyn)

28.10.2014

SKRZYŻOWANE DROGI
str. 1
Przyleciał ptaszek
Nad Giżyckie jeziora,
Zmęczony życiem,
Potrzebował doktora.
Wyrzucił niemoc,
Cisnął upokorzenia,
Zabrały fale,
Nieludzkie zmęczenia.

Nabrał świeżości,
Złapał wiatru w płuca,
Dotknął przyjaźni,
Duszy nic nie zakłóca.
Przeżycia wyrzucał,
W nurty biblioteki,
Duchowym wsparciem
Brnął przez chaszcze i zasieki.

Leć do domu świeżością wypełniany,
Leć wolny, przyjaźnią obdarowany.
Płyń do przodu z falą dzikiej przestrzeni,
Nie odwracaj się, życie twe się zmieni.
Zrzucaj z pleców zbyt duże obciążenia,
Przeciwności są też do pokonania,
Nie jesteś sam, trzymasz przyjaźń za rękę,
Ta dodaje skrzydeł, wiatr wyrwie mękę.

Już odleciał ptak,
Wrócił do swego domu,
Zmienił to życie,
Patrzy w dal po kryjomu.
Walczy z chorobą,
Walczy z przeciwnościami,
Z darem przyjaźni,
Brnie nowymi drogami.

Każdą swą przyjaźń,
Odwzajemniać trzeba,
Ona w Tobie jest,
Daj skrawek twego nieba.
Jej nie oszukuj,
Ona także coś czuje,
Bo też serce ma,
Przyjaźń się szanuje.

Kwidzyn, 27-10-2014      Irena Dudek    (pseud. Irena Ilczyszyn)



27.10.2014

KRZYK
str. 1
Początek, wiersze nieokiełznane, 
Za to prosto z mej duszy wylane.
Było lekiem na zło, które dokuczało,
Krzywda ugniatała, żyć nie pozwalało.

Skrzydła przez niemoc zostały podcięte,
Uszkodzone, w cienki rulonik zwinięte.
Ludzką bierność wyrzuciłam na papier,
Łzy osuszone, łezka z oczu nie kapie.

Napięcie przez wiele lat w środku tkwiło,
Duszone, teraz wnętrze się uwolniło.
Ono zrobiło w duszy spustoszenia,
Pozostały miejsca nie do wyleczenia.

Wreszcie dusza się zbuntowała,
Życia takiego dłużej nie tolerowała.
Mazury z jarzma ją uwolniły,
Skrzydła rozwinęły, z niewoli wydobyły.

Płuca świeżego oddechu złapały,
Żagle nareszcie wiatru doczekały.
Drzwi zamknięte, nie wrócę do tamtego,
Chcę miłość siać, do bliźniego swego.

Ci, co mnie odrzucili, widzą teraz człowieka,
Gorycz serce zraniła, ja daleko uciekam.
Nie chcę już powrotu do tego co bolało,
Gorycz duszę zraniła, serce zachorowało.

Niemoc zaatakowała także ciało,
Nie raniłam, za to mi się dostało.
Odsunęłam się od tych, co kocham szczerze,
Co boli - zostało tylko na papierze.

Chciałabym otworzyć serca tych wrażliwych,
Przez życie szarpanych, nie gadatliwych.
Ludzie nieśmiali, ci w sobie zamknięci,
Może, któryś wiersz do życia ich zachęci.

Ludzi o ciepłym sercu i dobrej woli jest więcej,
Trzeba tylko ich obudzić, dotknąć zbolałe serce.
Oni nie wiedzą jaka drzemie w nich siła,
Potrafią zło pokonać, ich siła się nie stępiła.

Do nich wołam, budzę, cóż zrobić mogę więcej,
W dobroci siła, w dążeniach podajcie sobie ręce.
Usuńcie zło, złapcie go za rogi,
Niech ludzkość nie będzie sobie wrogiem.

Kwidzyn, 30.03.2014                       IRENA  DUDEK (pseud.: Irena Ilczyszyn)

MIŁOŚĆ  BEZ  BARIER

str. 1
Przyjechali do Giżycka,
Może zamiar ich się ziści,
Może skromne ich nadzieje,
Znajdą w rzeczywistości.

Czyjeś ciepło go dotknęło,
Oczy nie widzą nikogo,
Jego wnętrzem zawładnęło,
Tych uczuć wyrwać nie mogą.

Nim amor go oplecie,
I w duszy się zanurzy,
Z łodzi myśli wiatr wymiecie,
Zamęt zostawi w duszy.

Jej włos jak przędza jedwabna,
Serce i myśli omota.
Cała jest tak powabna,
Schrupać byłaby ochota.

Kurs na wiatr, łódź tnie na fale.
Razem być jest wspaniale,
Ty mym okiem, radzimy sobie,
Czy w zdrowiu czy chorobie.

Giżycko, 2014-07-09 Irena Dudek (pseud.Irena Ilczyszyn)

26.10.2014

ZAPAMIĘTAŁEM

ZAPAMIĘTAŁEM
str. 1
Tak trudno żyć w rodzinie, gdzie króluje alkohol,
Tylko ten wie, kto w takiej rodzinie przelał łez potok.
Chociaż wydoroślałem, bo skończyłem lat dwadzieścia,
Dotąd poznać nie miałem rozkoszy domowego szczęścia.

Pamiętam brata głodnego, miałem wtedy lat cztery,
Niemowlę sąsiadka karmiła, bałem się policyjnej afery.
Na podłodze rodzice, gorzałka od niedzieli do niedzieli,
O dzieci nikt się troszczy, kto użyczy ciepłej kąpieli.

Spokój, opiekę, cichy kąt dała nam babcia.
Miłością obdarzyła, uczyła jak sznurować kapcia.
O zasadach odpowiedzialności zawsze była mowa,
Człowiekiem przede wszystkim bądź, słyszę jej głos i słowa,

Do babuni po cichu przyszła, upomniała się o nią biała dama,
Taka zimna, niedostępna, nie wie, co babcia nam dawała sama.
Była taka czuła, zostawiła kogoś, ta kobieta daje pocieszenie,
Pomoże prawy kierunek obrać, załagodzi tęsknoty łaknienie.

Proponuje, bym to, co czuję i co boli przelewał na papier,
Poczuł czystą energie, chwycił ją, i bronił używając rapier.
Papier ból i rozterki przyjmie, one odejdą w zapomnienie,
Poezja da mi spokój, pokaże radość, da miłości ukojenie.

KWIDZYN, 2014-02-15 Irena Dudek
Pseudonim Irena Ilczyszyn


25.10.2014

ZA MAŁO
str. 1
Obudzony piękny dzień,
Jesiennego poranka,
Pokazuje oblicze,
Stęsknionego kochanka.
Nocą obdarowany,
Marzenia pieszczotami,
Rankiem przebudzony,
Jego obowiązkami.

Daj mi swój ogień,
Kochana kobieto,
Rozgrzej swym żarem,
Dziś jesieni święto,
Pokaż mi drogę,
Którą chodzisz co dzień,
Barwę kolorów,
Co podsyca ogień.

Daj mi swój uśmiech,
Szczery, naturalny,
Żebym mógł go nieść,
W życiu tym banalnym.
Dotknęłaś serce,
Rozgrzałaś je znowu,
Żyję twym blaskiem,
Odszedł księżyc w nowiu

Wypełniony tęsknotą,
Gorącego spojrzenia,
Widzę błękit Twych oczu.
Morskich fal skojarzenia.
Pełna temperamentu,
Wypełnia moje życie,
Dopełnia wspomnieniami,
Jesieni krótkie bycie.

Obudzony, stęskniony,
Jesiennego księżyca,
Zaskakuje zmysłami,,
Jej czułością zachwyca.
Bawi się rozmowami,
Chce pieszczot co raz więcej,
Otworzył drzwi do domu,
Chce zawładnąć jej sercem.
Kwidzyn, 26-10-2014 Irena Dudek (pseud.Irena Ilczyszyn)

24.10.2014

ŻYCZENIA DLA MŁODEJ PARY


ŻYCZENIA DLA MŁODEJ PARY

str. 1

Ta para dzisiaj ślubowała,
Miłość i wierność sobie przyrzekała.
Bóg nie poskąpi, da owoce miłowania,
Bo bocian tutaj ma dużo do gadania.

Młodzi dziś, jutro będą starzy,
Uśmiech i radość ma być na ich twarzy.
Niech zawsze żyją w zgodzie ze swymi teściami,
Bo się przydadzą, pobędą z dzieciakami.

Zawsze jedzcie wspólnie śniadanie,
Zwyczaj ten niech na zawsze pozostanie.
Wspólne plany, uczcie się cieszyć tym co małe,
Z małych rzeczy piękne życie Wam powstanie.

Pannie Młodej życzę trzech córek,
Jak podrosną, niech mówią jednym chórem.
Czerwony samochód, wysokie kieszonkowe,
Aby starczyło na ognisko domowe.

Młodemu chcę życzyć trzech synów,
By wyrośli na przystojnych szatynów.
Posadzenia drzewa i rodzinnego vana,
Mnożenia pieniędzy, dla familii-zgrania.

Tej Młodej Parze, Boże, Ty stwórz
Własną chatkę, miłość pod poduszkę włóż.
Daj tyle dziatek, ile razem mają latek.
By serca się radowały, siebie chciały.

Niech dzwonią dzwony jak szalone,
Głoszą, że ona ma męża, on żonę.
Niech im całe życie marsz weselny w uszach brzmi,
Niech tańczą, a cała ziemia z radości drży.

Kwidzyn, 11-10-2014 Irena Dudek (pseud. Irena Ilczyszyn)

TRYPTYK – URSZULA CZY ULA
*
str.1
*
Ciepła Ula

Zawsze uśmiechnięta, zawsze pełna życia,
Ciepło rozdawała, radości uczucia.
Życzliwe słowo, przychylne nastawienie,
Gasiło smutek, dało inne spojrzenie.

Pokazała ludziom, z czego składa się życie,
Świeża i wesoła, jak ptaszek o świcie,
Spokój i wyciszenie dawała rodzinie,
Z wdziękiem idzie, nie - ona przez życie płynie.

Pamiętam, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam,
Wesołe dołeczki na policzkach odkryłam.
Z mężem do Gdańska po kredyt przybyli, 
By pomóc innym majątek zastawili.

Pokazali swe serce, dużo dobrej woli,
By ratować załogę od groźby niedoli.
Wielu pracę miało, choć dotąd nie wiedzą,
Że dzięki nim w roli emerytów siedzą.

Potrafiła wspierać zranionych słowami,
Łagodziła gorycz dobrymi radami.
Rozsiewała ciepło jak promyczek słońca,
Jej serce życzliwe a miłość gorąca.

Wielu takich ludzi po tym świecie chodzi,
Co innych szanują, człowiek ich obchodzi.
Wiele takich pytań biega mi po głowie,
Ale kogo pytać, kto na nie odpowie?

Kwidzyn, 01-05-2014 Irena Dudek (pseud. Irena Ilczyszyn)
**
Zniewolenie

Nasza Ziemio, ta jedyna, piękna i kochana,
Nasza matko, rodzicielko, jesteś nam oddana.
Dajesz życie, dajesz pokarm, grzejesz i przytulasz,
Dajesz miłość i schronienie, na zło nas uczulasz.

Nocą sam przychodzi, wystrojony, w garniturze,
Z rękawa żartami sypie, on je ma w naturze.
Oświetla planetę ten księżyc w galowym stroju,
Chce zapewnić naszej matuś czas w miłym nastroju.

W dzień słońce wita, ciepełko i radość przynosi,
Rozdaje uśmiech, o miłość i zgodę nas prosi.
Daje siłę i wiarę dla ludzkości istnienia.
Szacunek dać matce każe, zachować wspomnienia.

Nasza Ula w takim świecie się wychowywała,
A od matki Ziemi dobroć w naturze dostała.
Tym uczuciem się dzieliła, dobroć rozsiewała,
Z mężem mocne fundamenty życia zbudowała.

Życie potrafi nas zaskoczyć w różnym momencie,
Choroby czyhają zakamuflowane wszędzie.
Jedna z nich podstępem dopadła także Urszulę,
Walczyli z nią zawzięcie, lecz ona wzięła górę.

Choć była zmęczona, poszarpana ciągłym bólem,
Dawała pocieszenie, dobre rady słała sznurem.
Wierzę, że - takich jak ona - ludzi jest dużo więcej,
Swą dobrocią ujęła nie jedno ludzkie serce.

Kwidzyn, 02-05-2014 Irena Dudek (pseud. Irena Ilczyszyn)
***
Podarunek Urszuli

W głowie mętlik, słowa wieszcza na usta się cisną,
Światła w tunelu szukają, w próżni nie zawisną.
Bo „Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim”,
Wiersz spisany wieki temu jest teraz w stylu swoim.

Powracam myślami, dni przerażenia i trwogi,
Mąż zawsze przy niej, walczy, szuka najlepszej drogi.
Urszula znika z tego świata na chwileczkę,
Coś załatwia, wraca, wody pije kapeczkę…

Nikt wtedy nie wiedział, że to walka z wiatrakami,
Że los położył łapę, rządzi swoimi prawami.
Ciocia Urszula znika, by doglądać małą Ulę,
Ona też walczy o życie, jej przekaże strukturę.

Nie ma czasu, nauczyć dobra tę małą musi,
Dziecko wątłe kręci się w brzuszku swojej mamusi.
Urszula mamę Uli uspakaja esemesami,
Małej też w walce pomaga całymi siłami.

Ile trudu, by zachować tę małą istotę,
Ula jest już, rodziców zaspakaja tęsknotę.
Urszula we śnie ramionami małą objęła,
Swój dar przekazała, mała ten dar wzięła.

Biała dama przyszła, upomniała się o życie,
Zawzięta, zabrała naszą Urszulę, tak skrycie.
Ona przekaz dokonała, odeszła w spokoju,
Nadszedł czas odpocząć po życia i trudzie i znoju.

Kwidzyn, 03-05-2014 Irena Ilczyszyn (pseud. Irena Ilczyszyn)


(Wiersz ten powstał, by zachować w pamięci osobę wyjątkową.)



Kwidzyn, 03-05-2014 Irena Ilczyszyn (pseud. Irena Ilczyszyn)


(Wiersz ten powstał, by zachować w pamięci osobę wyjątkową.)

T R Y P T Y K - MROCZNE WSPOMNIENIA
Wiersz ten jest spełnieniem marzeń mojej mamy i dla niej w podzięce ofiarowany. Jestem wykonawcą jej skromnych pragnień, by to jej oczami widziane, było dla ludzkości dane .
Pozdrawiam

T R Y P T Y K - MROCZNE WSPOMNIENIA

str. 1

*

Ucieczka

Dzień piękny, z daleka czuć zapach mięsa wędzonego,

Z tyłu wiatr kręci, unosi smugę dymu ciepłego.

Przed wędzarnią siedzi matuś smutna i zamyślona,

Obok niej córka, wspomnieniami z wojny poruszona.


Pępków, powiat Równe, tam mateczka sięga pamięcią:

Widzi dworek rodzinny, w dole rzekę za gałęzią.

W sieni ojciec i przyjaciel, rozmowy słuchać szeptu,

Ukrainiec błaga: ”Uciekajcie, wszyscy zginiecie tu”.


Ojciec spokojny, ugodowy, nie wadził nikomu,

Nie wyjedzie, tu przyjaciele, on jest w swoim domu.

Kamrat rozkazu nie wykona, zginie wraz z rodziną,

Więc prosi, łzy ociera, one po policzkach płyną.


Tata w stodole w pośpiechu się krząta, drzwi zamknięte,

Kury zabite, już na wozie, pod pierzyną skryte.

Na podwórku szaro, gęsta mgła opada na ziemi,

Żona z dziećmi na furmance, klucze tutaj, w kieszeni.


Hela wnet wrota otwiera, wskakuje na wóz w biegu,

Konie cmokanie słyszą, gonią do lasu, do brzegu.

Ojciec na pamięć zna drogę do druha Ukraińca,

Leśniczy do rana ukryje, udzieli gościńca.


Konie zmęczone, leśniczówki znaleźć nie można,

Rankiem mgła znika, rodzina zziębnięta, ale ostrożna.

Przed nimi leśniczówka, cisza, nie słychać szczekania,

Ojciec z córką na zwiady pójdą, tu, czas oczekiwania.


Kwidzyn, 27-03-2014 Irena Dudek (pseud. Irena Ilczyszyn)

**

Leśniczówka

Hela w krzakach kuca, czeka, rozgląda się, jest czujna,

Ojciec w leśniczówce, na martwą rodzinę spogląda.

Kobieta z brzuchem rozciętym, płód na zewnątrz, w kuchni leżą,

Pokój, pod łóżkiem dzieci dzidą przebite, tam czuć krew świeżą.


Córka nie wytrzymuje, wbiega do domu, woła ojca,

On w pół ją chwyta, na podwórku jest, coś nogami trąca.

Przed budą pies zastrzelony, w budzie dziecko krwią oblane

Tam leśniczy - twarz ból wykręca, na płot ciało nadziane.


Wskakują do wozu w biegu, ojciec konie batem pogania,

Do koszar niemieckich się kierują, wiatr pierś mu odsłania.

Świtem ostatni pociąg na zachód z żołnierzami wyrusza.

Jak ratować bliskich, bicie serca tupot kopyt zagłusza.


Konie co tchu na wprost pędzą, dojeżdżamy do jeziora,

Ojciec lejce ściąga, wóz w miejscu staje, chwila skupienia.

Ślady kół wskazują kierunek przez wodę, jechać pora,

On wóz zawraca, wkoło zalewu jedzie bez wątpienia.


Widać koszary, zwątpienie, czy Niemcy zostać pozwolą?

Dzieci zmęczone, przerażone, trzymają się tulą,

Brama otwarta, są w środku, koszary dadzą schronienie,

Ojciec z dowódcą rozmawia, dla nas jest chwila na wytchnienie.


str. 2

W twierdzy wieść szybko się rozniosła, nastało poruszenie,

Jadąc na wskroś, śmierć na nas czekała przez utopienie.

Tak wiele ludzi na skróty jechało, życie pożegnało,

Decyzja taty nas uratowała, żyć nam nakazała.


Kwidzyn, 27-03-2014 Irena Dudek (pseud. Irena Ilczyszyn)


***

Najdłuższa noc


Dowódca zgodę daje, rodzina nocuje w koszarach,

Warunek jest tylko, cisza musi być zachowana.

Wszyscy w dużej sali, leżą na podłodze w ubraniach,

Za oknem zmrok zapadał, każdy sen z oczu siłą odgania.


Noc nastała, strach i cisza zapanowała wkoło,

Nawet księżyc za chmurę ukrył przerażone czoło.

Ciemność wszędzie, nic nie widać, słychać czyjeś oddychanie,

Każdy nasłuchuje, spać nie może, czeka dnia nastanie.


Trzymamy się razem, leżymy obok siebie przytuleni,

Słuchamy, grobowa cisza, może nic się już nie zmieni.

Nagle gwałtowne szelesty, ktoś jakby wyzionął ducha,

Cisza, znowu lekkie szmery, stęknięcie, i znów cisza głucha.


Tylko oddech słychać, kiedy skończy się noc tak długa,

Znowu szmery, cisza, ktoś stęknął, jest wydech, i ulga.

Noc ta nie ma końca, taka długa, kiedy dzień wstanie,

Boże, pomóż nam, niech skończy się to wyczekiwanie.


Unoszę głowę, wstaję, tata w drzwiach coś obserwuje,

Patrzę, ktoś nożem przebity, tam Niemca głowa kołuje.

Wielu noc tą życiem przypłaciło, oni nas bronili,

Pociąg ciszę przerywa, wszyscy w jego stronę ruszyli.


Ogień w wędzarni dogasa, łzy z oczu mamy popłynęły,

Wojna, moje dziecko, to koszmary, one w sercu utknęły.

Ludzie tyle zła zrobili, może teraz zrozumieli,

Że „zbierzesz to, co zasiejesz”, więc dobro siać będą chcieli.


Kwidzyn, 27.03.2014 Irena Dudek (pseud. Irena Ilczyszyn)


(Wiersz ten napisałam dla mojej mamy, która zawsze marzyła, by wspomnienia jej zostały spisane i dlaludzkości przekazane)